Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

powierzono dziecięcym rączkom? Czyliż sądzicie, że na to, aby dopomódz mężczyźnie do zostania człowiekiem potrzebne są jedynie dobrze prowadzone gospodarstwo i mądre rozmowy? Głupiutka Doro, stworzona przez mądrą, czarodziejkę — naturę, wiedząc, że słabość, to talizman, budzący w mężczyźnie siłę i czułość, nie martw się, dziecię, o ostrygi i niedopieczoną baraninę. Każda kucharka za dwadzieścia funtów rocznie zajmie się kuchnią za ciebie; a czasem, kiedy los nam się uśmiechnie, będziecie mogli zjeść obiad w niezbyt drogiej restauracji; tam gotują jeszcze lepiej. Twoją rzeczą, kochanie, jest uczyć nas łagodności i dobroci. Wesprzyj mi na piersi swoją kędzierzawą główkę, dziecinko. Od takich, jak ty, uczymy się mądrości. Głupi mędrkowie śmieją się z ciebie; głupi mędrkowie powyrywaliby nieużyteczne lilje, niepotrzebne róże i zasadziliby na ich miejscu zdrową, użyteczną kapustę. Ale Ogrodnik, Który wie wszystko lepiej od nas, zasadza głupie, krótkotrwałe kwiaty. Po co? pytają głupi mędrkowie.
Co zaś do Agnieszki, kochany mister Dikkens, czy wiesz pan, kogo mi ona przypomina? Nie rozgniewasz się pan? Kobietę z powieści! Szczerze mówiąc, nie wierzę w nią. Nie chodzi mi tu specjalnie o Agnieszkę, ale o ten typ kobiety, którego ona jest przedstawicielką, o idealną kobietę, o jakiej czytujemy w książkach. Kobiety mają wiele wad, mają wszakże, chwała Bogu, jedną nieocenioną zaletę — nie są idealne.
A bohaterka romansu! O, to poprostu straszli-