Strona:Jerome K. Jerome - Z rozmyślań próżniaka.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skończonej linji wybrzeża, wierzyłem prawie w możliwość tej teorji.
I na tym świecie nawet byłoby wcale nieźle zmieszać razem, albo przegotować, lub też w jakikolwiek inny sposób połączyć z pół tuzina ludzi i przyrządzić z nich coś nowego.
Czy nie przychodziło ci nigdy na myśl, urocza czytelniczko, jaki doskonały mąż zrobiłby się z Toma, gdyby do niego przyłączyć Harry’ego i Dicka? Tom ma takie równe, wesołe usposobienie, czujesz jednak, że nie nadaje się on do poważnych chwil życia. Tak, jest niezmiernie sympatyczny, kiedy ci wesoło na duszy, ale czyż można szukać u niego pociechy w ciężkich lub smutnych chwilach życia? Nie, w takich chwilach byłoby lepiej mieć koło siebie poważnego, zrównoważonego Henryka. To dzielny człowiek. Może rzeczywiście najlepszy z nich trzech. Energiczny, prawy, szlachetny. Jaka szkoda, że jest odrobinkę ordynarny i nieambitny. Przyjaciółki, nie znające jego zalet wewnętrznych, nie będą ci go zazdrościły; a cóż to za mąż, jeżeli ani jedna panna nie pozazdrości, żeś za niego wyszła? Taki Dick — to mądry i efektowny chłopiec. Ten da sobie radę na świecie; jesteś pewna, że przyjdzie czas, kiedy każda kobieta będzie dumna, nosząc jego nazwisko. Gdyby tylko nie był tak zajęty sobą i więcej myślał o innych.
Złącz w jedną całość tych trzech mężczyzn, a raczej ich zalety — miłe usposobienie Toma, dobroć i siłę Henryka, imponującą ambitność Dicka —