Strona:Jerome K. Jerome - Dziennik wycieczki do Oberammergau.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znak pograniczny i pakującego się na cudzą ziemię; ale o tak wczesnej godzinie lepsza cząstka mej istoty spała jeszcze.
Czytałem niejednokrotnie o nagle budzącej się lepszej cząstce istoty ludzkiej. Motorem tego jest zwykle głos katarynki, rzempolącej wzruszającą melodyę, lub płacz niemowlęcia (to, przyznaję, zbudzić może nietylko głuchego, ale zmarłego nie dłużej od dwudziestu czterech godzin człowieka); gdyby więc katarynka lub niemowlę znajdowało się wówczas w Ostendzie, ja i B. nie popełnilibyśmy zbrodni.
Właśnie gdybyśmy się zabierali do tego czynu, odezwałoby się niemowlę, czy katarynka, nam z oczu wytrysłyby łzy, wyskoczylibyśmy z wagonu, padli sobie w objęcia na platformie i łkając, czekalibyśmy na drugi pociąg.
Ponieważ nic się nie odezwało, wskoczyliśmy do wagonu, pousuwaliśmy cudze rzeczy i siedliśmy sobie najspokojniej, udając niewiniątka.
B. powiedział, że najlepiej będzie, gdy tamci wrócą, udawać zaspanych i tak głupich, że o porozumieniu się i mowy być nie może.
Odpowiedziałem, że co się mnie tyczy, to nawet udawać nie potrzebuję i rozłożyłem się wygodnie.
W parę sekund później zjawił się jakiś pan, usunął rzeczy i usiadł.
— To miejsce jest zajęte — odezwał się B.,