Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podpełzli. Ciemne sylwety harcerek, siedzących tyłem do nich, kontrastowały z płomiennemi twarzami usadowionych naprzeciw harcerzy oświetlonych blaskiem. Twarze były skupione, zapatrzone w ogień. Obok Rokickiego zauważyli starszą druhnę, widocznie drużynową.
To przecież druhna Roma — tchnął w ucho Tarzana jego towarzysz. Tarzan skinął głową. Romę znali! Była to arcyciekawa postać, o której wszyscy chłopcy choć o starszych harcerkach odzywali się wogóle z przekąsem — mówili, że jest życiowem, konkretnem zastosowaniem praktycznego i praktykującego chrześcijaństwa. Było to wiele w ich ustach. Postać Romy starczała im zresztą za całą furę kazań i napomnień.
Roma pracowała zawodowo w miejscowym sierocińcu sióstr zakonnych, lecz posada była tylko ułamkiem jej olbrzymiej aktywności. Ona to działała w schronisku noclegowem, ona była jedyną, która potrafiła dogadać się z dziećmi „rajzerów”, których całe dziesiątki przeciągały przez Pawłów, a część z nich, która z powodu chorób lub innych przyczyn nie mogła być spławiona dalej, osiadła w barakach, na samem dnie nędzy i demoralizacji. I jej dziełem — obok wielu jeszcze przedsięwzięć — była zeszłoroczna samopomoc harcerska