Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Struna więc była napięta i młodzież to czuła. A choć z jednego końca napiętej struny szeregował się świat pracy, z drugiej strony struna drżała niespokojnemi wybrykami, powodowanymi przez sfery polityczne,.
I te drgania młodzież również czuła. Zwłaszcza, że to było jurne, krzykliwe. Robiło pozory rozmachu.
Wacek i jego nieznani liczni towarzysze, poszukiwacze Lepszego Jutra, nieraz byli nagabywani, by przystąpić do tych albo innych, lecz coś ich odpychało. Podziemne zapachy, bijące, od tych „robót”, niezgodność haseł z czynami, hece, które wyprawiano, zamiast coś robić, — nie, to nie było w ich duchu. Ze zbyt bliska widzieli, jak za kilka kwater wódki robi się „wzburzenie ulicy”, jak „pikiety bojkotowe” każą żydowskim sklepikom okupywać się pięciozłotówkami, aby jednak dopuścić klijenta do umówionego żydka, nazbyt też gromem poraziła ich wieść, jak polskiego harcerza z Rumunii tak zwani narodowcy do krwi, nieprzytomności i kalectwa kamieniami utłukli na polu pod Radzyminem za to, że mu matka natura przy porodzie krzywy dała nos i kręcone czarne włosy. Zbyt to było odstręczające i zbyt niedalekosiężne, by ku tej stronie można było krok zwrócić: ale jednak szum to robiło,