Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
NARODZINY RUCHU, NARODZINY WODZA, NARODZINY PROGRAMU

To nie Hubert ze swoimi szaleńczemi pomysłami harców, ani ów „ważny“ z Komendy, który tak wszystkich rozpalił do roboty na specjalnej zbiórce starszych Hufca, ani nie ów cudowny Stacha powrót do czynnej roboty i to do jak czynnej! ba, ani nawet owo szarpiące sumienia zdarzenie z Bolkiem i jego sprawa — nie! nie! żaden z tych faktów, choć wszystkie walnie się przyczyniły — nie był właściwym początkiem rozruchu w harcerskim świecie Pawłowa.
Początkiem była — któżby się domyślił z pozorów? — gromadka niedobitków z „ósemki“.
Zaczęło się jeszcze wiosną. Maj przyszedł skwarny. Żarł kurzem i spiekotą, skończyły się już wszelkie „zimowe pomoce“, a sezon w przemyśle ani roboty jeszcze się nie zaczęły, skwarny zaś głód jest z głodów najgorszy — ciężko było, wcale nie majowo. Zeszli się wówczas którejś niedzieli: Wacek Molenda, Zdzisek od Lamotów, Roman, a w złej godzinie się zeszli, bo u Zdziska w domu była żałoba, braciszek mały pomarł („na proletarjacką cho-