Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

byciu na ziemski padół osiem latek różnicy wieku i wdzięczy się… taka mala, a Władzio grzęźnie bez ratunku.
Władzio grzęźnie — i trwa to nietylko przez ten wieczór. Z Basi, niestety, nie błysnął „pełny człowiek” i Władek musi bardzo mozolnie montować swą łowiecką satysfakcję. Zabiera to czas i na ołtarzu miłości czy ambicji trzeba złożyć opinję dobrego zastępowego zuchowatych „Rysi”. Opinja solidnego fachowca w matematyce i fizyce dawno już w „budzie” pękła. Burzę w drużynie wywołuje zdradliwe odstępstwo Władka od zespołu hockejowego na rzecz „prawdziwego” klubu, który bardziej odpowiadał gustom Basieńki, kiedy zaś Władek „kantem ” wymógł na gapiowatym dyrektorskim jedynaczku Stasiuniu zamianę swych turf na wspaniałe jego panczeny — sprawa stanęła na ostrzu noża.
„Orły” schodzą się na pranie sumień. Gdy przed pół rokiem odbyło się takie przyjacielskie zebranie, na którem każdy o każdym oraz o sobie mówił, co widzi pięknego w charakterze i wartego rozwoju, a co wymagającego zwalczania, zdawało się, że zrodzona między nimi przyjaźń podtrzyma każdego z nich w niedobrej chwili. Tym razem jednak było