Strona:Jeden trudny rok opowieść o pracy harcerskiej.pdf/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówić. Choć gorąco między sobą dyskutowali, ale chcieli usłyszeć od Huberta, co on sądzi o tem wszystkiem.
Hubert rozgniatał palcami okruchy ciasta na stole, zdmuchnął skrawek serwetki bibułkowej i począł mówić:
— Właściwie wszyscy wstydzicie się przyznać. Pozujecie tymczasem na cynicznych lowelasów, coś podobnego jest z młodszymi chłopcami. Taki sam ton starają się uchwycić, bardzo rzadko szczerze mówią o swoich pannach. Dlaczego mówię, że się wstydzicie? Często na jawie, w czasie lekcji, przechadzek i marzeń przedsennych lub sennych myślicie, tak samo jak i ja kiedyś, o wymarzonej dziewczynie. Byłaby to złota dziewczyna, dla której poświęcilibyście się zupełnie. Uczynilibyście nie wiem jakie bohaterstwo, byle ją obronić lub wykazać swą rycerskość. Marzy się wam jasna dziewczyna, która byłaby zarazem przyjacielem i powiernikiem waszych planów i myśli. Widzicie i znacie tyle dziewcząt. Wszystko nie to, nie to. Jedne są wulgarne, drugie niewiadome, trzecie głupie i naiwne. To nie typ dziewczyny, o której myślicie. Słodka, dobra dziewczyna — przyjaciółka.
Chwilę trwała cisza. Słowa Huberta były po-