Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/97

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

buntu, dezercja. Wreszcie typem osobliwym byli polityczni, śród których osiemdziesiąt procent było zupełnie niewinnych, ale dziewięćdziesiąt dziewięć procent spośród nich skazywano.
Aparat audytorów był wspaniały. Właśnie taki aparat sądowy, jaki był tutaj, ma każde państwo przed powszechnym politycznym, gospodarczym i moralnym upadkiem.
Takie państwo ochrania resztki swego spłowiałego nimbu przy pomocy sądów, policji, żandarmerii i sprzedajnej zgrai donosicieli.
W każdym oddziale wojskowym miała Austria szpiclów, którzy denuncjowali swoich towarzyszy, sypiających z nimi na tych samych pryczach i dzielących się z nimi kawałkiem chleba podczas marszów.
Także i policja państwowa dostarczała do garnizonu sporo materiału, osobliwie tacy panowie, jak Klima, Slaviček et Comp. Cenzura wojskowa dostarczała tu autorów korespondencji, jaką prowadzili ludzie z frontu z tymi, których pozostawili w domu, zrozpaczonych, bezradnych. Tutaj sprowadzali żandarmi nawet starych dożywotników, którzy pisywali listy na front, a sąd wojskowy miotał im na głowy po dwanaście lat więzienia za ich słowa pociechy i za opisy biedy domowej.
Z hradczańskiego garnizonu przez Brzewnow prowadziła też droga na motolski plac ćwiczeń. Na czele w towarzystwie żołnierzy kroczył człowiek z łańcuchami na rękach, a za nim toczył się wóz z trumną. Na motolskim placu ćwiczeń rozbrzmiewał krótki rozkaz: An! Feuer!“ Po czym po wszystkich pułkach i batalionach odczytywali rozkaz pułkowy, że znowu rozstrzelano jednego za bunt, gdy stawał do wojska, a pan kapitan ciął szablą jego żonę za to, że nie mogła się oderwać od swego męża.
A w garnizonie była taka trójka: sztabowy profos Slavik, kapitan Linhart i sierżant Rzepa, przezywany katem.. Ci trzej spełniali swoje obowiązki bardzo sumiennie. Wieluż to ludzi