Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan sądzi, że to się dostanie do gazet? — naiwnie spytała ofiara imienin swego przełożonego.
— To więcej niż pewne — brzmiała surowa odpowiedź, bowiem Szwejk nigdy nie miał zwyczaju ukrywać coś przed ludźmi. — Wszystkie te rzeczy będą się czytelnikom gazet ogromnie podobały. Ja też bardzo lubię odczytywać rubrykę o pijanicach i ich awanturach. Niedawno temu „Pod kielichem“ pewien gość nie zrobił nic osobliwego, tylko tyle, że sam sobie stłukł kufel na głowie. Podrzucił go do góry i stanął pod nim. Odwieźli go z gospody, a rano już mieliśmy o tym czytanie. Albo na ten przykład w Bendlówce dałem razu pewnego jednemu karawaniarzowi w pysk, a on mi oddał. Abyśmy się mogli pogodzić, musieli nas obu aresztować i zaraz było o tym w wieczorowych gazetkach. Albo gdy w kawiarni „Pod trupem“ potłukł pan radca dwie podstawki, to myśli pan, że mieli wzgląd na niego? Zaraz na drugi dzień był w gazetach. Może pan zrobić tylko tyle, że z aresztu pośle pan do gazet sprostowanie, iż wiadomości, które zostały zamieszczone, nie dotyczą pana i że z tym panem, o którym mowa, nie jest pan ani spokrewniony, ani zaprzyjaźniony. Zaś do domu napisze pan, żeby panu to sprostowanie z gazety wycięli; przeczyta je pan sobie, jak odsiedzi karę.
— Czy panu nie chłodno? — zapytał Szwejk ze współczuciem, gdy zauważył, że się inteligentny pan trzęsie. — Latosi koniec lata jest trochę chłodnawy.
— Ja jestem skompromitowany — zapłakał towarzysz Szwejka. — Kariera moja skończona.
— A tak — jak najchętniej zgadzał się Szwejk. — Gdy po odsiedzeniu kary nie przyjmą pana na dawne stanowisko, to nie wiem, czy tak łatwo znajdzie pan inne miejsce, bo każdy pracodawca, choćby i hycel, żąda świadectwa moralności. Święta prawda, że taka chwilka rozkoszy, jakiej pan sobie użyczył, nie opłaca się. A czy małżonka pańska i dzieci mają środki utrzymania przez ten czas, kiedy pan będzie sie-