Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Państwo pożegnali nadporucznika bardzo przyjaźnie, a kupiec był taki ucieszony, że wszystko załatwione, iż na odchodnym w przedpokoju rzekł do nadporucznika:
— Gdyby pan, broń Boże, został raniony, niech pan przyjedzie do nas na wypoczynek. Będziemy opiekować się panem jak najtroskliwiej.
Powróciwszy do sypialni, gdzie pani Katy ubierała się przed podróżą, ujrzał nadporucznik na umywalni czterysta koron i bilet tej treści:

Panie nadporuczniku! Nie wziął mnie pan w obronę wobec tej małpy, mego męża, idioty pierwszej klasy. Pozwolił pan, aby zabrał mnie z sobą jak jaką rzecz znalezioną przypadkowo. Przy tym pozwoli pan sobie zrobić uwagę, że zaproponował mi pan gościnę. Mam nadzieję, że nie spowodowałam panu wydatków większych niż załączone czterysta koron, którymi raczy się pan podzielić ze swoim służącym.

Nadporucznik Lukasz stał przez chwilę z tym biletem w ręku, a potem podarł go powoli, z uśmiechem spojrzał na pieniądze leżące na umywalni, a widząc, że zdenerwowana pani zapomniała grzebyka na stoliku przed lustrem, złożył go między inne swoje relikwie fetyszystyczne.
Szwejk wrócił do domu po południu. Szukał pinczera dla pana nadporucznika.
— Szwejku — rzekł nadporucznik — macie szczęście. Ta dama, która mieszkała u mnie, już odjechała. Zabrał ją pan małżonek. Za wszystkie wasze usługi i uprzejmości zostawiła dla was na umywalni czterysta koron. Musicie podziękować jej grzecznie, albo jej panu małżonkowi, ponieważ jego to są pieniądze, które zabrała była na drogę. Ja wam list podyktuję.
Nadporucznik Lukasz dyktował:

Wielce Szanowny Panie! Raczy Pan przyjąć najserdeczniejsze podziękowanie za czterysta koron, które ofiarowała mi Pańska małżonka za usługi, wyświadczone jej