Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nadporucznik westchnął głośno jeszcze raz, co Szwejk powtórzył za nim.
— Co to ma znaczyć? — groźnie krzyknął nadporucznik.
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że to ciężka sprawa. Przy ulicy świętego Wojciecha wprowadziła się do mieszkania pewnego tapicera jakaś panienka, a on nie mógł jej wypędzić od siebie i musiał otruć gazem świetlnym siebie i ją. Było po uciesze. Z kobietami jest krzyż pański. Wiem, ja, wiem.
— Ciężka sprawa — powtórzył nadporucznik za Szwejkiem i nigdy bodaj nie powiedział czegoś bardziej szczerego. Kochany Henryk znajdował się istotnie w sytuacji fatalnej. Małżonka, prześladowana przez swego męża, przyjeżdża na kilka dni akurat wtedy, gdy ma zjechać do niego pani Mickowa z Trzebonia, aby w ciągu trzech dni powtarzać to, co przepowiadała sobie z nim co kwartał, gdy przyjeżdżała do Pragi po zakupy. Następnie pojutrze miała przyjść do niego pewna panna, która solennie obiecała mu, że pozwoli się uwieść, ponieważ dopiero za miesiąc wychodzi za mąż za pewnego inżyniera.
Nadporucznik siedział teraz na stole z głową pochyloną i rozmyślał, ale nie wymyślił nic roztropnego. Tyle tylko, że wreszcie siadł na krześle, sięgnął po papier i kopertę i napisał na urzędowym formularzu:

Kochana Katy. Służba do 9 wieczorem. Przyjdę o dziesiątej. Proszę, abyś się rozgościła u mnie, jak u siebie w domu. Co do Szwejka, mego służącego, to wydałem mu rozkazy, aby spełniał wszystkie twoje życzenia.
Twój Henryk.

— List ten oddajcie przyjezdnej pani — rzekł nadporucznik. — Rozkazuję wam, abyście się względem niej zachowywali z szacunkiem i taktem i żebyście spełniali wszystkie jej życzenia, które muszą być dla was rozkazem. Musicie zachowywać się elegancko i służyć jej rzetelnie. Macie sto koron do wyliczenia, bo może się zdarzyć, że ta pani was pośle po