Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

porządek, tak że gdy Lukasz wrócił w nocy do domu, jego służący mógł mu meldować:
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że wszystko jest w porządku, tylko kot jest gałgan i zeżarł kanarka.
— Jak to? — zagrzmiał nadporucznik.
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant, że tak: Ja wiedziałem, że koty nie lubią kanarków i że je krzywdzą. Więc chciałem tych dwoje zapoznać ze sobą i gdyby ta bestia kot był chciał coś przedsięwziąć, to byłbym mu przetrzepał futro, żeby do samej śmierci nie zapomniał, jak się ma obchodzić z kanarkami. Bo ja bardzo lubię zwierzęta. W naszym domu jest kapelusznik, który tak wyuczył kota, że chociaż mu ten kot zjadł trzy kanarki, to teraz nie zje ani jednego, choćby kanarek na nim usiadł. Więc chciałem też spróbować, czy się nie uda. Wyjąłem kanarka z klatki i podsunąłem mu go pod nos, żeby powąchał, a on podlec, zanim się spostrzegłem, ugryzł mu głowę. Doprawdy, nie spodziewałem się takiego gałgaństwa ze strony tego kota. Gdyby to był, proszę pana oberlejtnanta, wróbel, to bym nic nie mówił, ale taki ładny kanarek i jeszcze harceński. I jak chciwie go żarł! Nawet pierza nie zostawił i mruczał bestia z wielkiej uciechy. Podobno koty nie mają słuchu muzykalnego i nie znoszą śpiewu kanarka, bo się na tym śpiewaniu te bestie nie znają. Zezwałem tego kota, jak się patrzy, ale, broń Boże, złego nic mu nie zrobiłem. Czekałem na rozkaz pana oberlejtnanta, co trzeba będzie zrobić temu parszywcowi za jego gałgański postępek.
Opowiadając o tym zdarzeniu, Szwejk spoglądał tak szczerze w oczy nadporucznika, że Lukasz opuścił rękę i usiadł na krześle, chociaż zrazu podszedł do Szwejka z bardzo wyraźnym brutalnym zamiarem.
— Słuchajcie, Szwejku — rzekł — czy naprawdę jesteście takim skończonym osłem?
— Posłusznie melduję, panie oberlejtnant — uroczyście odpowiedział Szwejk — że jestem. Od maleńkości mam ta-