Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzo często, ale w końcu zawsze machnął ręką i westchnął: — Znowu dostałem podłe bydlę. — Służących swoich uważał za niższy gatunek istot żywych.
Bardzo lubił zwierzęta. Miał harceńskiego kanarka, angorskiego kota i pinczera. Wszyscy służący Lukasza obchodzili się z tymi zwierzętami nie gorzej, niż ich pan obchodził się z nimi, gdy dopuścili się względem niego jakiej podłości.
Kanarka morzyli głodem, jeden ze służących wybił angorskiemu kotu oko, pinczera bił każdy z nich, ile wlazło, aż w końcu jeden z poprzedników Szwejka zaprowadził biedaka na Pankrac do czyściciela i kazał go zabić, nie żałując na to dziesięciu koron z własnej kieszeni. Nadporucznikowi zameldował potem po prostu, że pies mu się wyrwał i uciekł podczas spaceru. Ale nazajutrz maszerował ten pucybut na front.
Gdy Szwejk przyszedł do nadporucznika zameldować się jako jego nowy służący, Lukasz zaprowadził go do pokoju i rzekł:
— Polecił mi was feldkurat Katz, więc życzę sobie, żebyście się okazali godnym tego polecenia. Miałem już tuzin służących, ale żaden u mnie miejsca nie zagrzał. Zwracam uwagę waszą na to, że jestem bardzo surowy i że ostro karzę każdą podłość i każde kłamstwo. Życzę sobie, abyście mówili zawsze prawdę i żebyście bez szemrania wykonywali wszystkie moje rozkazy. Gdy rozkażę: Skaczcie w ogień! to musicie skoczyć w ogień, choćby się wam nie chciało. Gdzież się gapicie?
Szwejk z zainteresowaniem spoglądał na ścianę, na której wisiała klatka z kanarkiem, a zapytany, gdzie się gapi, zwrócił swoje poczciwe oczy na nadporucznika i odpowiedział miłym, uprzejmym tonem:
— Posłusznie melduję, panie nadporuczniku, że tam jest harceński kanarek.
Przerwany został w ten sposób potok wymowy oficerskiej,