Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szpitala wojskowego, aby udzielić ostatniego namaszczenia ciężko rannym.
— Słuchajcie, Szwejku — zawołał feldkurat — czy to porządek? Jak gdyby w całej Pradze nie było innego feldkurata, prócz mnie. Czemu nie poślą do szpitala tego pobożnego kapelana, co to niedawno spał u nas? Ja już nawet nie pamiętam, jak to się robi.
— Kupimy sobie katechizm, panie feldkuracie, w katechizmie piszą o takich rzeczach — rzekł Szwejk. — Katechizm to dobry przewodnik dla duszpasterzy. W klasztorze Emauskim pracował pewien pomocnik ogrodnika. Gdy postanowił wstąpić do zakonu laickiego i dostał habit, żeby nie zdzierać własnego ubrania, musiał kupić sobie katechizm, aby się dowiedzieć, jak się robi znak krzyża, kto jedynie nie podpada pod prawo grzechu pierworodnego, co to znaczy czyste sumienie i tam dalej. Potem sprzedał sekretnie połowę ogórków z ogrodu klasztornego i ze wstydem wyleciał z klasztoru. Kiedy się z nim spotkałem, powiedział mi: — Ogórki mogłem sprzedawać i bez katechizmu.
Szwejk kupił katechizm, a feldkurat, odwracając kartki, rzekł:
— Ostatniego namaszczenia może udzielać tylko ksiądz i to olejem poświęcanym przez biskupa.
— Więc widzicie, Szwejku, wy sam ostaniego namaszczenia udzielić nie możecie. Przeczytajcie mi, jak się udziela ostatniego namaszczenia.
Szwejk czytał: — Czyni się to tak: ksiądz namaszcza poszczególne zmysły chorego modląc się przy tym:
— Przez to święte namaszczenie, niechaj przedobrotliwe miłosierdzie boże odpuści ci cokolwiek zgrzeszyłeś wzrokiem, słuchem, powonieniem, smakiem, językiem, dotykiem, chodem“.
— Ciekaw jestem, Szwejku — odezwał się kapelan, jak też człowiek może nagrzeszyć dotykiem, możecie mi to wyjaśnić?