Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prefekt — uratował moc pielgrzymów na św. Gotardzie. Ma na szyi butelkę koniaku i odgrzebuje zasypanych śniegiem.
Zabawa zeszła na inne tory. Nabożny kapelan zaczął pleść od rzeczy.
— Młodzieniaszków czczę. Mają imieniny 28 grudnia. Heroda nienawidzę.
Jak kury śpią, to nie można dostać świeżych jajek.
Śmiał się i zaczął śpiewać: „Święty Boże, święty, mocny...“
Przerwał wszakże od razu i zwracając się do Katza zapytał ostro:
— Wy nie wierzycie, że piętnastego sierpnia jest święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny?
Bawili się doskonale. Zjawiły się jeszcze inne butelki. Chwilami odzywał się Katz: — Powiedz, że nie wierzysz w Pana Boga, bo inaczej ci nie naleję...
Zdawało się, że wracają się czasy prześladowania pierwszych chrześcijan. Były prefekt śpiewał jakąś pieśń męczennika z rzymskiej areny i ryczał: — Wierzę w Pana Boga, nie wyprę się go. Wypchaj się swoim winem. Mogę sobie sam po wino posłać.
W końcu ułożyli go spać. Nim usnął, wzniósł prawicę swoją jak do przysięgi i wygłosił: — Wierzę w Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego. Przynieście mi brewiarz.
Szwejk włożył mu do rąk jakąś książkę leżącą na nocnej szafce i w ten sposób kapelan usnął z „Dekameronem“ G. Boccaccia w ręce.