Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którym karmiła małego Jezuska, a jak do sierocińca pod Beneszowem przywieźli wodę z Lourdes, to się po niej sierotki pochorowały na taką biegunkę, jakiej świat nie widział.
Nabożnego kapelana aż zamroczyło i opamiętał się dopiero po nowym łyku koniaku, który mu uderzył do głowy.
Mrużąc oczy, zapytał Katza:
— Wy pewno nie wierzycie w niepokalane poczęcie Przenajświętszej Panienki, ani w to, że palec Jana Chrzciciela, który przechowują pijarzy, jest prawdziwy. Czy w ogóle wierzycie w Boga? A jeżeli nie wierzycie, to dlaczego jesteście kapelanem?
— Panie kolego — odpowiedział Katz, klepiąc go poufale po plecach — dopóki państwo będzie uważało, że żołnierze, idąc na śmierć, na polach bitew potrzebują błogosławieństwa bożego, to kapelaństwo polowe będzie dobrze płatnym zajęciem, przy którym się człowiek nie przepracuje. Poza tym uważałem to za lepsze zajęcie niż bieganie po placu ćwiczeń i chodzenie na manewry. Wówczas otrzymywałem rozkazy od przełożonych, a dzisiaj robię sobie, co chcę. Zastępuję kogoś, kto nie istnieje, i sam gram rolę bożą. A jak komuś nie chcę dać rozgrzeszenia, to mu nie dam, choćby mnie na kolanach prosił. Zresztą, takich jest cholernie mało.
— Ja kocham Pana Boga — odezwał się pobożny kapelan, zaczynając czkać — bardzo go kocham. Dajcie mi trochę wina.
— Ja Pana Boga szanuję — mówił potem dalej — bardzo go szanuję i czczę. Nikogo tak nie poważam, jak właśnie jego.
Uderzył pięścią w stół, aż podskoczyły butelki. — Bóg jest uosobieniem czegoś wzniosłego, czegoś nieziemskiego. Jest honorowy w swych sprawach. Jest to słoneczna zjawa, tego mi nikt nie zabierze. Ja św. Józefa szanuję i wszystkich świętych poważam, wyłączając św. Serapiona. Ma takie obrzydliwe imię.
— Powinien wystąpić o zmianę imienia — wtrącił Szwejk.
— Św. Ludmiłę kocham i św. Bernarda — mówił dalej były