Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zastrachany i od tego czasu nie chce mieć do czynienia z rzeczami wojskowymi.
Wieczorem przyszedł z wizytą do feldkurata nabożny kapelan, który także nazajutrz pragnął odprawić mszę św. dla saperów. Był to fanatyk, który chciał każdego zbliżyć do Boga. Kiedy był jeszcze prefektem, rozwinął u dzieci religijny kult dla bicia po głowie, tak że od czasu do czasu ukazywały się w pismach notatki: „Brutalny katecheta“, „Prefekt, który bije dzieci po głowach“ itp. Był przekonany, że katechizmu dzieci najlepiej nauczą się systemem rózeczkowym. Utykał trochę na jedną nogę, co było następstwem spotkania z ojcem pewnego ucznia, którego wytłukł po głowie za to, że śmiał powątpiewać w istnienie Trójcy Świętej. Dostał więc trzykroć po łbie: raz za Boga Ojca, raz za Syna Bożego i raz za Ducha Świętego.
Dzisiaj przyszedł sprowadzić na drogę cnoty swego kolegę Katza i przemówić do jego duszy. Zaczął od uwagi:
— Jestem zdziwiony, że nie widzę u was krzyża! Gdzie odmawiacie brewiarz? Ani jednego obrazu świętego nie widać na ścianach waszego pokoju! A co wisi u was nad łóżkiem?
Katz uśmiechnął się.
— To jest „Zuzanna w kąpieli“, a ta naga kobieta poniżej, to jest moja dawna znajoma. Na prawo widzicie japońszczyznę, obrazek przedstawia akt płciowy gejszy i starego samuraja. Coś niezwykle oryginalnego, prawda? Brewiarz mam w kuchni. Szwejku, przynieście mi brewiarz i otwórzcie go na trzeciej stronicy.
Szwejk wyszedł i z kuchni słychać było odkorkowywanie trzech butelek.
Pobożny kapelan był przerażony, gdy na stole rzeczywiście pojawiły się trzy butelki wina.
— Proszę, panie kolego, to jest lekkie wino mszalne — mówił Katz — wysokiego gatunku ryzling. Przypomina w smaku wino mozelskie.