Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Powiedział mu, że ma syna, który też uciekł z wojska i siedzi u babki w Jasenej pod Józefowem.
Ani słuchać nie chciał, gdy Szwejk go zapewniał, iż nie jest dezerterem, i wsunął mu w rękę dziesięć koron.
— To taka pomoc na pierwszy ogień — rzekł pociągając go z sobą do winiarni na rogu. — Ja pana rozumiem, mnie się obawiać nie trzeba.
Późną nocą wrócił Szwejk do mieszkania feldkurata, który jeszcze nie wrócił.
Przyszedł dopiero nad ranem, zbudził Szwejka i rzekł:
— Jutro będzie msza polowa. Gotujcie czarną kawę i dajcie arak. Albo jeszcze lepiej, ugotujcie grogu.