Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kurat sprzedał mu za bagatelę kanapę i zaprosił go na pogawędkę. Bardzo był niezadowolony, gdy handlarz podziękował za zaproszenie i tłumaczył się, że idzie właśnie kupować nocny stolik.
— Szkoda, że nie mam nocnego stolika — rzekł feldkurat z żalem. — Trudno pamiętać o wszystkim.
Po odejściu handlarza starych mebli feldkurat wdał się w przyjacielski dyskurs ze Szwejkiem i wypił z nim dalszą butelkę. Część rozmowy poświęcona była zagadnieniom osobistego stosunku do kobiet i kart.
Siedzieli długo. Nadszedł wieczór, a przyjacielska rozmowa Szwejka z feldkuratem nie miała jeszcze końca.
Ale w nocy sytuacja się zmieniła. Fełdkurat znalazł się w stanie podobnym do wczorajszego, brał Szwejka za kogoś innego i mówił:
— Bynajmniej. Niech pan nie odchodzi. A czy pamięta pan jeszcze tego rudego kadeta od taborów?
Sielanka trwała dość długo, aż wreszcie Szwejk rzekł do feldkurata:
— Już mam tego dość. Teraz wleziesz do łóżka i będziesz gnił. Rozumiesz?
— Wlezę, kochanie, wlezę, jakże miałbym nie wleźć — mruczał feldkurat. — Pamiętasz, bratku, jak chodziliśmy razem do piątej klasy i jak ci robiłem wypracowania z greckiego? Pan ma willę na Zbrasławiu. Może pan jeździć parostatkiem przez Wełtawę. Wie pan, co jest Wełtawa?
Szwejk zmusił feldkurata do zdjęcia ubrania i butów. Feldkurat poddał się przymusowi, ale zwrócił się z protestem do jakichś nieznanych osób.
— Widzicie, panowie — przemawiał do szafy i figowca — jak obchodzą się ze mną moi krewni.
— Nie znam swoich krewnych — zdecydował nagle i po-