Strona:Jaroslav Hašek - Przygody dobrego wojaka Szwejka.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Streng behüten! Beobachten!“ — Pilnowano ich też bardzo troskliwie, aby nie pouciekali.
Gdyby te kalesony były czyste, a okna nie miały krat, to na pierwsze spojrzenie można by było mniemać, że się jest w szatni łaźni parowej.
Szwejka przyjął tzw. cimrkomendant — służbowy szesnastki, chłop zarośnięty i w rozchełstanej koszuli. Zapisał sobie jego nazwisko na skrawku papieru wiszącego na ścianie i powiedział:
— A jutro to będzie u nas teatr. Zaprowadzą nas do kaplicy na kazanie. My, wszyscy w gaciach, stoimy zawsze pod amboną. To ci będzie frajda. — Kaplica domowa cieszyła się wielkim powodzeniem w garnizonie, jak zresztą cieszy się zawsze we wszystkich więzieniach i domach poprawczych. Bo wcale nie chodziło o to, aby przymusowe odwiedzanie kaplicy więziennej miało przybliżyć odwiedzających do Boga albo podnieść ich moralnie. O takich głupstwach nie mogło być mowy.
Nabożeństwa i kazania były wspaniałym urozmaiceniem nudy garnizonowej. Nie chodziło o to, żeby się znaleźć bliżej Boga, ale o to, że po drodze do kaplicy jest możliwość znalezienia odrzuconego niedopałka papierosa lub cygara. Bóg został całkowicie przesłonięty przez mały niedopałek beznadziejnie walający się w spluwaczce lub w kurzu na ziemi. Ten maleńki woniejący przedmiot odsunął całkowicie zainteresowanie się Bogiem i zbawieniem duszy. A przy tym jeszcze te kazania, ta frajda i ta zabawa!
Kapelan wojskowy, Otto Katz, był jednakże przemiłym człowiekiem. Kazania jego były niezmiernie zajmujące, wesołe i odświeżające nudę garnizonową. Umiał cudownie ględzić o niezmiernej łasce bożej, podtrzymując na duchu opuszczonych więźniów i pohańbionych mężów. Umiał wspaniale wymyślać z kazalnicy, bajecznie także ryczał sprzed ołtarza swoje: „ite missa est“. Całe nabożeństwo odprawiał w sposób wysoce oryginalny, odwracając cały porządek mszy świętej;