Strona:Jarema.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nazywa zamek, bagnet i lufa, co jest kapral i kirchparada, a co hauptwach i posten. Co są menażki i lenik, a co sztokhaus i krummgeschlossen i t. d.
— I czego więcej uczą? — zapytał ciekawie rekrut.
— Czego uczą? — odparł szlafkamrat. Ot uczą także, co jest krieg i doppeltlenik.
— A czytać i pisać? — wyszeptał zcicha Jarema.
— A także, jeżeli kto chce i ma palce po temu.
— Kto chce? — powtórzył rekrut. — O, jabym chciał!...
— Jeźli ci mało kułaków w brzuch i plecy. to możesz jeszcze i palce nadstawić... Zresztą ten tylko uczy się czytać i pisać, kto chce, czyli raczéj kto się spodziewa zostać kapralem. Kapral musi pisać raport i prowadzić menażebuch.
Jarema spuścił oczy i nic na to nie odpowiedział. Ale w duchu myślał sobie: „Ja chcę zostać kapralem i prowadzić menażebuch!“
Właśnie w tej chwili zawołano go do tak zwanéj szkoły.
Była to zwykła izba żołnierska. Rekruci siedzieli na siennikach. Po chwili wszedł pan lejtnant — i szkoła zaczęła się.
Pan lejtnant mówił im najprzód, że żołnierz już nie jest prostym Maćkiem. Powinien szanować swój biały kabat, nie powinien kraść, ani w błocie leżéć. A gdy kilka kardynalnych wyobrażeń w najzrozumialszy sposób im wytłumaczył, przytoczył kilka przykładów, zdolnych pobudzić miłość własną żołnierzy.
Tak i tym podobnie gadał pan lejtnant i na tém, skończyła się szkoła. Jarema wyszedł z niéj dumniej-