Z końcem zeszłego wieku stolica Rzeczypospolitéj zaczęła się znacznie wyludniać. Magnaci osobliwie i majętniejsza szlachta, która w stolicy miała własne pałace i domy, opuszczała takowe i przesiedlała się, albo do własnych ziemskich majątków swoich, albo wyjeżdżała za granicę.
Do tych, którzy pod rodzinną strzechę z szerszej publicznéj areny życia wrócili, należał sędziwy wojewoda X***.
Po burzliwych publicznych przejściach, zapragnął wojewoda spoczynku. Takie samo pragnienie żywiła i stara wojewodzina. Oboje więc staruszkowie powitali z rozrzewnieniem opustoszały dwór w jednym z zacisznych majątków, w którym od lat kilkunastu noga ich nie postała.
Powoli przyprowadzono dwór do porządku, oczyszczono ogród i wysadzono drogi topolami. Trudno jednak było ludziom nawykłym do gwarnego życia
Strona:Jarema.djvu/175
Wygląd
Ta strona została przepisana.
ŚLUB MIMO WOLI.
OPOWIADANIE STARO-SZLACHECKIE.