Strona:Jarema.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

téj swojéj nauki otrzymał stopień i dosłużył się rangi kaprala.
W tym nowym dla niego zupełnie świecie nie miał Jarema zbyt wielkich pretensyj, a stopień kaprala zadawałał najbujniejsze jego marzenia. Miał kilkunastu żołnierzy pod swemi rozkazami, a to napełniało pierś jego dumą, że przecie w świecie do czegoś przyszedł. W piekarni Nowéjwsi on musiał wszystkich słuchać!
Nie zapomniał on rad swego dawnego przyjaciela Hubera, który mu mówił, że jako żołnierz wysłużony może dostac urząd z pensyą przyzwoitą. Skończywszy więc dwie kapitulacye, począł szukać urzędu i pensyi przyzwoitéj i znalazł jedno i drugie. Ponieważ żadnéj nie posiadał nauki, umieszczono go, więc jako kopistę za dzienném wynagrodzeniem w jakiéjś kancelaryi wojskowéj. Dano mu kilka liber siwego papieru, tuzin piór i ogromny kałamarz. Jarema ułożył to wszystko symetrycznie przed sobą na czarnym stole i rozkoszował się w duchu, że jest, jakby kancelistą.
Ale natura ciągnie wilka do lasu. Gdyby Jarema był Niemcem albo przynajmniej Czechem, byłby przyrósł do swego stołka przy czarnym stoliku, siedziałby długie lata, ażby, wysechł, jak pergamin i zgiął się, jak obręcz we dwoje.
Ale Jarema był członkiem naszéj gromady. Odwieczna ta instytucya była zawsze potęgą;, obejmująca szerokiém ogniwem wszystkich, co do niéj należeli. Toż w każdym innym narodzie widzimy wydzielające się z gromady pojedyncze indywidua, które rade do innych sfer przechodzą, jeśli te sfery, według ich mnie-