Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się powie, czekają na ratunek. Pasteur — to już ich ostatnia nadzieja.

Więc choć jeszcze łzy nie obeschły, jeszcze bolą oczy, a już Pasteur przez cztery godziny bada pod mikroskopem jednego motyla. Osobno głowę, osobno nogi, skrzydła. To, co jest na nim, co jest we środku, co jest wokoło. Powietrze, ziemię, wodę i liście morwowe.
Pasteur szukał jednej choroby i wykrył ją. Teraz widzi, że jest i druga choroba motyli. Jedna choroba tkwi w jajku matki, druga w zarazie jedzenia.

Zwycięstwo! Jest tak, jak Pasteur powiedział.
Ludzie nie wierzą. Żądają dowodów:
— Jeśli to prawda, daj zdrowe nasiona.
Pasteur ma cztery gatunki jajek i mówi:
— Z tych jajek urodzą się zdrowe gąsienice. Z tamtych jajek urodzą się chore na pierwszą chorobę. Te trzecie będą zarażone drugą chorobą. Czwarte będą miały obie choroby.
To napisał Pasteur na kartkach. I tak było.
Pasteur chciał, żeby każdy gospodarz miał mikroskop i sam badał jajeczka. Tego nie udało się zrobić.