Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ach, Karolu drogi, gdybyś ty razem ze mną pracował. Są w zagranicznych fabrykach kryształy, których nie widziałem. Pojadę na koniec świata i odnajdę je.
Pojedzie, ale dopiero za pięć lat. Pięć lat musi czekać, bo nie ma teraz pieniędzy na podróż.

Zaczyna Ludwik nową ważną pracę, a tu w Paryżu wybucha rewolucja. Na ulicach toczą się bójki i walki. Ludwik chce uczyć się i pracować, ale musi iść do wojska.
Ma zebranych sto franków na książki, ale oddaje je: nic sobie nie zostawił.
Pisze ojciec do niego:
— Wydrukuj w gazecie, że syn żołnierza Napoleońskiego dał sto franków dla Ojczyzny. Zrób zbiórkę dla biednych polskich wygnańców, bo nam pomagali. To będzie dobry czyn. (Po wojnach napoleońskich było we Francji wielu wygnańców — Polaków).

Nastał wreszcie spokój.
Ludwik zaczyna ważną pracę.
Otrzymuje list z domu, że matka zachorowała, żeby zaraz przyjechał.