Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie trzeba się tak śpieszyć — pisze stary sierżant do syna. — Nie odrazu wszystko. Żeby być kapitanem, trzeba być naprzód podporucznikiem.

Głodno i chłodno.
Ale są książki, wykłady, pracownia. Ludwik słucha, notuje, co mówią uczeni. Czyta uważnie, powoli, po kilka razy czyta to samo.
Chce wszystko słyszeć, chce być wszędzie.
Prosi go Karol:
— Pójdziemy do teatru. Chodź do ogrodu. Chodź na obiad.
Ludwik nie ma czasu.
Zapłakał raz przy czytaniu.
Łzy płyną mu z oczu, gdy profesor pięknie wykłada.
Notuje młody student w zeszycie. Pozna go profesor tak, jak poznał go pan Romanet w szkole powszechnej. I powie: Pasteur będzie uczonym.

Powiedział ojcu kiedyś dobry Romanet:
— Twój syn ma w duszy iskrę, która rozpali się w płomień.
Zaczyna się już.