Strona:Janusz Korczak - Uparty chłopiec.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A oni idą nieustraszeni i jeszcze fotografują odmrożonemi rękami. Patrzą i zapisują, co widzą, żeby inni ludzie wiedzieli, jak tam jest.

Siedzę w kinie. Zapłaciłem złotówkę i siedzę w ciepłej sali na wygodnej ławce. I wstydzę się, że tak wygodnie patrzę na obrazy niebotycznych gór i przyglądam się męce i walce bohaterów.
Obrazy nie są bardzo wyraźne, bo podróżnicy już nie mieli sił kręcić aparatów, żeby dobrze fotografować.
Potem już obrazy się nie ruszają. Już tylko widać na ekranie zwyczajne fotografie, góry, lód i śnieg.
I już widać mogiłę jedną i drugą towarzyszy, co zabłądzili i umarli z głodu i zimna.
Potem ukazały się na ekranie już tylko napisy. Jest to pamiętnik wyprawy. Jednemu z uczestników starczyły siły, żeby pisać pamiętnik odmrożoną ręką.

A ja siedzę w ciepłej sali i smutno mi jest, że nie mogę im okazać pomocy. I raduję się, że istnieją na świecie tacy bohaterowie.