Strona:Janusz Korczak - Sam na sam z Bogiem.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MODLITWA SWAWOLI.

Wierzaj mi Boże, że pragnę być poważną, stateczną i skupioną. Może to przyjdzie z czasem, ale tymczasem nie mogę. Śmieszy mnie wszystko, co poważne, nie wierzę, nie ufam. Uroczyste mowy, śluby, kazania, nawet pogrzeby — miny — Boże, proszę Cię, zwróć tylko uwagę na ich miny, na te napuszone, nieszczere i głupie gęby. (Przepraszam, że się tak wobec Ciebie wyrażam).
Jeśli się modlę tak rzadko, doprawdy ich wina. Ich modlitwa, albo bezmyślne klepanie pacierzy, albo chytra chęć podejścia, oszukania Ciebie, wyżebrania czegoś za cenę fałszywych westchnień i czerwonego nosa.
Nie umiem być nieszczerą. Więc przyznaję: ja Ciebie nie znam Boże. I zdaje mi się, że zanim człowiek pozna Ciebie,