Strona:Janusz Korczak - Sam na sam z Bogiem.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nagle prośba, interes. Ale cóż, kiedy ja znów, nie proszę, ale tak jakoś myślę, że właśnie dlatego spełnisz moje życzenie.
Prawda, że i Tobie byłoby nieprzyjemnie, gdybym nie była ładna? Prawda, że Ci się podobam? Rozumie się, że inaczej, niż ludziom; ale jesteś przecie zadowolony, gdy Ci się uda stworzyć coś pięknego? Głupia jestem, czy może się Bogu coś nie udać? Wszystko jest takie dlatego, że Ty chcesz.
Tyle kwiatów rozmaitych wymyśliłeś. A są kwiaty grzeszne. Czerwona, taka bardzo pachnąca czerwona róża — to grzeszny kwiat. Może nie Ty róże stworzyłeś, tylko szatan? Nie, to być nie może: więc nie miałbyś tyle mocy, żeby powiędły grzeszne kwiaty? Biedny Ty, mój Dziaduniu.
Takbym czasem chciała pomóc, ulżyć, trochę Cię rozweselić. Bo doprawdy, ciągle tylko myśleć o biedzie, o cnocie, o sierotach. Nienawidzę plombowania zębów a przecież poszłam do dentysty, żeby mi zdrowy ząb zaplombował: umartwić się