Strona:Janusz Korczak - Sam na sam z Bogiem.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyrazy mówiłem. Ale Ty Dobry jesteś, przebaczysz mi, bo żałuję i chcę się poprawić.
Chcę być dobry, ale nie mogę. Jak mnie kto rozzłości, albo namówi, a nie chcę żeby myślał, że się boję; albo jak się nudzę, albo jak bardzo coś chcę, a nie wolno, nie mogę się powstrzymać, chociaż potem żałuję. Nie jestem przecież zły.
Nie żebym się chciał chwalić, ale Ty przecież sam wiesz, bo ty wszystko wiesz, Dobry Boże, że są gorsi odemnie. — Ja czasem skłamię, ale oni co powiedzą, to skłamią. I kradną. Dwa razy zginęło mi śniadanie, ukradli mi wypisy, wyciągnęli z piórnika ołówek. Oni mnie nauczyli takich wyrazów. Ty przecież wiesz, o Boże. — Ja się nie lubię skarżyć, ale ty sam wiesz, że nie jestem zły, chociaż tyle złego robię.
Dopomóż mi, Dobry Boże, żebym nie grzeszył, daj długie życie i zdrowie, Mamie i Ojczulkowi i o tym zegarku przypomnij wujaszkowi.
Bo przecież, jak się obiecuje, to się powinno dotrzymać.