Jeden przywita się tylko i potem z mamą rozmawia; czasem nawet przykro, że nie zwraca uwagi. Inny powie jakiś żart nieudany albo zada pytanie, na które nie zawsze ma się ochotę odpowiedzieć.
— A czy to lubisz, a czy to robisz, a czy chcesz? Czasem przyniesie prezent. Dorosłym zdaje się, że dzieci są łakome i chciwe. Nie. Jeśli się kogo nie lubi, to i podarek jego nieprzyjemny.
Gorzej, gdy się wtrącają, i robią uwagi. — A już najgorsze pieszczoty i pocałunki. Albo tak rękę mocno poda, że boli, albo całuje mokro, albo sadza na kolana. — Jakiem prawem?
Z niepokojem zbliżasz się do dorosłych gości, nigdy niewiadomo co spotka.
Ogólne prawidło życia mówi, że dla dorosłych powinno się być uprzejmym, a dla gości grzecznym. Ale oni powinni być uprzejmi i nie sprawiać przykrości.
Raz znajomy ojca chwycił chłopca na ręce i powiedział z rozmachem:
— Wrzucę cię do wody. (przechodzili przez most)
Tak się to stało odrazu, że chłopiec krzyknął i rozpłakał się. — Zaczęli się śmiać i zawstydzać:
— Taki duży i taki niemądry. Tchórz!
A ten pan zamiast się przyznać i przeprosić i nie przypominać, potem za każdym razem jeszcze zaczepiał:
Strona:Janusz Korczak - Prawidła życia.djvu/32
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.