Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

drugą książkę: „Co lepsze: czy guziki blaszane, czy rogowe?“ Trzecia moja książka pedagogiczna ma tytuł: „Chów trzody chlewnej w internatach“. Bo trzeba państwu wiedzieć, że tam, gdzie jest dużo dzieci, zostaje dużo obierzyn i pomyj. I to się nie powinno marnować. W moim internacie najbardziej chude prosiątko wyrasta na doskonałą świnkę. Dostałem dwa srebrne medale. Jak tylko spojrzę na dziecko, zaraz wiem, co ono warte. Poznaję po twarzy, po oczach, po wszystkiem. Proszę was, spójrzcie tylko na tę dziewczynkę...
I dyrektor wskazał na stojącego przy stole Maciusia.
— Spójrzcie na jej łagodną twarzyczkę i rozumne oczęta. Jest niedawno, ale znam ją nawskroś; jej duszyczka nie ma przedemną tajemnic. Każdą jej myśl czytam, jak na dłoni.
Dyrektor jedną rękę oparł o głowę Maciusia, a drugą otworzył i patrzy. I Maciuś nie na żarty się przestraszył, żeby dziwny gruby pan czego niepotrzebnego tam nie wyczytał.
Kiedy rodzice przekonali się, że dzieci nie są w więzieniu, tylko pod opieką uczonego wychowawcy, już nie robili awantur, rozeszli się spokojnie. Tylko zagraniczny poseł zatelefonował do prefekta policji i otrzymał pozwolenie na odebranie synka, którego zaraz zabrał do samochodu.
Po chwili znów wybiega dyrektor i krzyczy:
— Panowie wychowawcy. Za pół godziny odbędzie się narada, jak szukać zbiegłego Maciusia. Przyjedzie tu bardzo wiele znakomitych osób. Proszę zmienić dzieciom bieliznę, umyć im uszy