Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś na wyspie bezludnej.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i smutnego króla, bo zostali w sali obrad i pisali protokuł. I strasznie się kłócił smutny król z młodym. Ten chce tak, a ten chce inaczej.
— Nie chcę tak — woła młody król. — Niech będzie, jak postanowił Maciuś.
Widzą, że niema zgody. Każdy napisał inny protokuł.
— Niech Maciuś sam wybierze, który chce, i niech podpisze.
Dobrze. Wsiedli w łódkę, jadą na okręt handlowy; a tam wszyscy pijani. I Maciuś też. Z nikim nie można się dogadać.
Złapali ich królowie, ściskają, całują, dziękują, że napisali protokuł. To śpiewają, to zaczynają płakać, że ich mało co ludożercy nie zjedli, to znów, że smutny król gardzi nimi i pić nie chce.
Wyrwali protokuł młodego króla — podpisali, że tak właśnie dobrze. Potem podpisali protokuł smutnego króla: tak dobrze.
— Czy warto się kłócić o głupstwa. Nawet lepiej, jeśli królowie poplączą. Bo potem ministrowie mają zajęcie, żeby wszystko poprawić i doprowadzić do porządku.
— Vivat, niech żyje protokuł. Vivat lord Pux, który posiedzenie doprowadził do końca. Vivat młody król. Vivat smutny król. Kochajmy się. Niech żyje Maciuś Reformator.