Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/329

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    — To była sfałszowana dymisja — ja o tem nic nie wiedziałem. Podpis był podrobiony.
    Minister wojny zmarszczył brwi.
    — Kiedy dostałem tę sfałszowaną dymisję, przyszła do mnie jakaś tam delegacja czy coś, że żądają szkół wojskowych. No i dostała odemnie ta delegacja, czy coś takiego. Marsz do cywilnej szkoły, kiedy rozkaz do cywilnej, marsz w ogień, marsz do samego piekła, jeśli rozkaz.
    — No, a gdyby tak po staremu wszystko? Czyby przebaczyli?
    Minister wojny wyjął szablę.
    — Wasza królewska mości, odemnie począwszy do ostatniego żołnierza — wszyscy, jak jeden — z królem — bohaterem na czele — za ojczyznę, za honor żołnierski.
    — To dobrze, to bardzo dobrze.
    — Jeszcze nie wszystko stracone — pomyślał Maciuś.