Strona:Janusz Korczak - Król Maciuś Pierwszy.djvu/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A kiedy podczas otwarcia sejmu dziecięcego — Klu–Klu powiedziała w europejskim języku:
— W imieniu moich czarnych rodaków, dzieci murzyńskich, witam ten pierwszy na świecie parlament dziecięcy.
Zerwała się taka burza oklasków i taki zapanował zachwyt, że nawet Felek, chociaż energiczny, nie mógł sobie poradzić. Aż zirytowany krzyknął do jednego z posłów, który się darł jak szalony:
— Te, słuchaj, jak nie przestaniesz, to dostaniesz w zęby.
To odezwanie się Felka wywarło złe wrażenie wśród białych królów, ale nie dali po sobie poznać.
Chętnie opisałbym szczegółowo wszystkie zabawy i uroczystości, ale zabrakłoby miejsca na opis ważniejszych rzeczy, bo przecież nie o zabawach powinno się pisać w książce o królu–reformatorze. Bo czytelnicy tej książki powinni dobrze pamiętać, że Maciuś nie, ot tak sobie, zaprosił do siebie gości, a szło mu o ważne sprawy polityczne.
Tu między gośćmi był i stary król ze swoim synem — wrogiem zawziętym Maciusia. Tu był i drugi król, przyjaciel żółtych. Tu był i smutny król, z którym Maciuś już parę razy prowadził dłuższą rozmowę:
— Drogi Maciusiu — mówił smutny król — muszę przyznać, że zacząłeś bardzo odważnie, że twoje reformy są bardzo ciekawe i ważne. Do tej pory idzie ci wszystko dobrze, nawet świetnie. Ale pamiętaj: reformy okupuje się ciężką pracą, łzami i krwią. Ty zaczynasz dopiero. Nie łudź się, że tak zawsze będzie. I nie ufaj zbytnio swym siłom.