Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wanymi; że wolałby się nieraz i wyrzec napiwka, byle mu nie ubliżano; że czasem ogarnia go takie zniechęcenie (sic!), iż rzuciłby chętnie wszystko do djabła, ale nie może, bo ma dzieci; że on czytał «Ogniem i mieczem» samego Sienkiewicza i całe noce nie spał i do niczego był niezdolny, tak miał głowę nabitą temi przygodami; że on uważa, iż prasa za mało zajmuje się wielu sprawami, a za wiele innemi znowu sprawami; że on bardzo potępia Luizę, że rzuciła dzieci dla jakiegoś fircyka; że on by nie przebaczył nigdy żonie, gdyby był jej mężem; że jemu często przykro podawać różne przysmaki, bo zna tajemnice zakulisowe jadłodajni swego pryncypała; że między kelnerami są intrygi; że u nas jest wielka ciemnota i dlatego jest tak źle; że gdyby on miał jakiś kapitalik, toby sobie kupił magle i żyłby sobie spokojnie.
Dowiedziawszy się tylu rzeczy w ciągu trzech dni, zacząłem wyprowadzać wnioski z nagromadzonego materjału.
Przedewszystkiem począłem rozumować tak.
Że kelner może mieć żonę, dzieci, lub jedno i drugie razem — o tem wiedziałem i dawniej, tylko jakoś mi to na myśl nie przychodziło. Że kelner ma matkę, ojca, może mieć braci i siostry, a więc krewnych wogóle, to można sobie było wykombinować à priori. Że kelner umie czytać,