Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Dzieci to...


Rzecz dzieje się przy stole obiadowym w pensjonacie.

Osób dorosłych jedenaście: z tych, dziewięć zalicza się do — owszem, a dwie do — tak sobie.
(Na wsi trudno o zupełnie dobrane towarzystwo)...
— Dzieci — to przyszłość narodu — powiada jedna z pań, niosąc do ust łyżeczkę kompotu.
(Mówiło się przed chwilą o dzieciach).
Zalega cisza.
Wszyscy spojrzeli z uznaniem na kobietę, która wypowiedziała tak głębokie zdanie.
(Synek jej jest uczniem pierwszej klasy szkoły wielmożnego Rontalera, a córeczka «chodzi» do pani Tołwińskiej — szczęśliwi malcy, że mają tak inteligentną mamusię).
— Tak jest — przerwał uroczystą ciszę jeden z panów — dzieci są przyszłością narodu.
I począł ogryzać kostkę pieczonego kuraka.