Strona:Janusz Korczak - Koszałki Opałki.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rady został roznosicielem jakiejś gazetki, a zarabiając teraz o połowę mniej, odnajął w swej izbie mały kącik za rubla młodemu ogrodniczkowi. Ale ogrodniczek odwiedzał siostrę, której dzieci chorowały na dyfteryt, i przyniósł zarazę dzieciom woźnego, i poumierały w ciągu tygodnia, jedno za drugiem wszystko troje...
W suterenie owego domu mieszkał szewc. W tej samej chwili, gdy rządca przyniósł wieść smutną o komornem, ośmioletnia Staśka poprosiła ojca o szóstkę na kajet. Szewc odparł: «dosyć tej nauki dla dziewuchy» i oddał ją do baletu do nauki. Szwagra miał w teatrze. I szewc terminatorom począł udzielać nieco skąpszych porcji...
I wiele, bardzo wiele pociesznych faktów miało miejsce. Owych pociesznych faktów było nie tysiąc i nie trzy tysiące. I następstwa tych faktów będą się ciągnęły aż do końca świata.
Woźnemu umarło troje dzieci, więc umarły i dzieci tych dzieci, i wnuki ich, i prawnuki, którzyby grali pewną rolę w życiu pewnych rodzin, a więc pewnego ułamka ludzkości.
Zapytacie:
— Co w tym jednak autor widzi śmiesznego?
— Ależ ogromnie wiele śmiesznego tu widzę.
Dla córki gospodarza, którą papa chce