Strona:Janusz Korczak - Kajtuś czarodziej.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kiedy nareszcie dzwonek?
Opowiada pani coś ciekawego. Wtedy okropnie złości, że przerywają. — Pani zaczyna się gniewać, aż słuchać się odechce.
W domu wolno oprzeć się o stół, gdy ojciec opowiada, wolno oprzeć się o łóżko, gdy mama mówi bajkę, oprzeć się o kuferek, gdy babcia wspomina dawne dzieje.
W domu wolno pochylić się i przeciągnąć i zapytać, gdy się nie rozumie.
A w szkole chcesz powiedzieć słówko, zaraz podnoś dwa palce do góry i czekaj.
No tak. Dużo w klasie dzieciaków, i pani nie może osobno rozmawiać, bo inni zaczną hałasować. — Ale to strasznie przeszkadza.
— Cóż Antoś? — pyta się ojciec. — Jak ci się w szkole powodzi?
— Hm.
— Co w szkole słychać?
— Nic.
Niebardzo nawet lubi rozmawiać o szkole.
Przeniosła go pani na czwartą ławkę koło okna.
Ale nie wolno przez okno wyglądać.
Na pierwszej ławce sąsiad był spokojny, a ten z czwartej zaczepia. Z tyłu za ucho ciągnie. — Nie boli, ale czego zaczyna?
Chcesz powiedzieć, żeby przestał, i pani zaraz:
— Nie odwracaj się.
— A co zrobię, jak muszę?
— Idź do kąta.