Przejdź do zawartości

Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze... Jak my się zaczniemy bawić, on zaraz...
Skarżący jest w afekcie gniewu („zaperzony“), ton głosu dowodzi rozpaczy. — Pauza krótka, szkoda każdej cennej chwili, a on zatruwa, kradnie momenty wolności.
Pamiętaj, że tylko dziecko wyprowadzone z cierpliwości, bezradne, nie chcąc się bić, w ostateczności, zwraca się do ciebie. — Ono traci bezużytecznie czas, naraża na niedbałą lub szorstką odpowiedź. — Musisz mieć odruchowe, nawykowe zdanie — to ci oszczędzi pracę myślenia.
— Przeszkadza? Zawołaj go tu, — mówię.
Często tem sprawa się kończy. Szło o to, aby natręta odpędzić: widząc, że kolega idzie na skargę, ukrył się, — więc cel został osiągnięty.
Jeśli skarżący powraca: „on nie chce przyjść“ — wówczas mówię groźnie: „Powiedz, żeby w tej chwili przyszedł“.
Ogół dzieci rzadko i bardzo niechętnie się skarży. Jeśli pewna odsetka skarży się często, należy zbadać, przemyśleć dlaczego. — Nigdy nie poznasz dzieci, lekceważąc ich skargi.

49. Proszę pana, czy można, czy wolno, czy pan mi pozwoli?
Zdaje mi się, że wychowawca, który nie lubi skarg, w równej mierze nie toleruje — próśb. Pragnąc jednak i tu znaleźć motyw słuszny, opiera się na zasadzie, głoszącej: