Strona:Janusz Korczak - JKD - Internat. Kolonje letnie.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiecie, jaki on złośnik. Dawniej bił się ze wszystkimi, teraz już tylko wymyśla, już się poprawił. To prawda, skurwysynami nazywają ludzi, jeśli ich bardzo chcą obrazić, nazywają ich także szubrawcami, łajdakami, szelmami. Najczęściej w gniewie, niekiedy wcale tak nie myśląc. Bo czy naprawdę pomyśli kto, że łajdakiem jest chłopiec, dlatego że nie chciał pożyczyć piłki lub potrącił nienaumyślnie przy grze w klipę? Są ludzie gwałtowni i spokojni...
Widziałem zdziwienie chłopców, że głośno i wyraźnie wymawiam zadżumiony wyraz. A powiedziałem głośno, bo co szeptane, fermentuje, ropieje i drażni, bo niema w wychowaniu szkodliwszego czynnika, jak fałsz udanej skromności. Jeśli są wyrazy, o których boisz się mówić, co zrobić z czynem, który mogą popełnić? Wychowawca nie może bać się ani słów, ani myśli, ani czynów dzieci.
Kto chce być wychowawcą biednych, niech pamięta, że medycyna odróżnia praxis pauperum od praxis aurea, niech pamięta, że mamy wytwornych w mowie rozpustników, ordynarnych w gębie bohaterów cnoty. Musisz znać sferę, z której pochodzą twoi wychowańcy...

40. Byłoby zbyt ryzykownem twierdzić, że dzieci ubogie są moralniejsze od zamożnych. Istnieją alarmujące obserwacje odnośnie do jednych i drugich. Jedno zdaje mi się być pe-