Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ski dwa prawdziwce, nawet mały Zabucki, który trzy razy miał dostać po łapach, znalazł prawdziwca.
— Daj widzisz, — prosi go najstarszy Bednarski — tobie to na nic, bo ty nie suszysz.
Takiego zaszczytu dostąpił Zabucki, że sam nawet Bednarski go prosił. I Zabucki, który raz miał dostać po łapach, bo popsuł mrowisko, drugi raz miał dostać po łapach, bo wlazł w zboże, i trzeci raz miał dostać po łapach, ale już zapomniał za co — podarował najstarszemu Bednarskiemu prawdziwca.
Trąbka — podwieczorek w lesie!
Dziewczynkom panie wydają podwieczorek, chłopcom — panowie.
— Proszę pana, chłopcy się przezywają.
— Co mówią?
— Mówią, że my mamy żaby w mleku.
To jeszcze nie najgorsze; bywa i tak, że dziewczynki siądą sobie spokojnie, a łotrzyk jaki prawdziwą żabę między nie puści. Żaba ucieka, dziewczynki uciekają, — ale robić tego nie wolno, bo żaba nie piłka, a żywe stworzenie.
Naogół jednak, Zofiówka i Wilhelmówka w przykładnej żyją zgodzie; niektóre dziewczynki cieszą się wśród chłopców dużym szacunkiem — naprzykład Mania Wdowik, zwana Kropeleczką, która ma okropne szczęście do grzybów i jest bardzo nerwowa. — Raz wszyscy przechodzili koło drzewa, nikt nic nie widział, a Kropeleczka tylko spojrzała, odrazu dwa grzyby znalazła. Ale nie za to szanują tak ją chłopcy, tylko że ładnie deklamuje.
Kiedy raz wieśniacy młócili u gajowego, a Mania deklamowała im, jak zboże rośnie, jak się sieje a potem kosi — to aż jej podziękowali, kapitan „Błyskawicy“ zaprosił ją na