Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Umiesz dawać szczupaki?
— Owa, wielka sztuka.
— Sztuka nie sztuka, a jak dasz szczupaka na brzuch, to ci pęknie wątroba i umrzesz.
Dają szczupaki niskie z brzega i wysokie z baryery łazienki. Dają nurki krótkie i długie, płytkie i głębokie.
— Ja, żeby mi nie przeszkadzali, tobym już pół łazienki przepłynął...
Rozmowy na temat kąpieli nigdy się nie wyczerpią.
Jak się kto pływać nauczył?
— Mnie raz piłka wpadła do wody, ale nie moja, tylko chłopaka. Kazał sobie zapłacić dwadzieścia groszy — nawet niewarta była. Taka złość mnie wzięła, że myślę: albo się utopię, albo ją wyratuję. — Włażę do wody, ale tak się boję, że strach.
— No i co?
— A no nic: wyratowałem piłkę i pływać się nauczyłem.
— Ale troszkę już umiałeś? — badają przezorniejsi.
— No, troszkę to umiałem.
Drugiego znów chłopcy wrzucili do wody w łazience w Warszawie — zaczął się grzebać byle jak, wody się tak nachlapał, że potem godzinę w nosie go kręciło. Ale już potem pływał...
Kiedy się kto topił i jak go wyratowano?
— Ja raz się kąpałem na otwartej Wiśle. A jeden pan pływał na stojąco i udawał, że gruntuje. Puściłem się — i buch w dziurę. A on mię za łeb i do góry.
— A mnie ratunkowy raz wyłowił.
— Najgorszy jest kurcz w wodzie.
— E-e, wir jeszcze gorszy.
Starają się przekonać panów, że właściwie człowiek nie