Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i ciocię, chociaż Felek nawet nie jest kuzynem. Ale swojej pary na kolonii nie kocha. Para jest niegrzeczna, nikomu nie da przejść drogi i zaraz się kłóci. Para nazywa się Zosia i gdyby ją Wikcia znalazła, toby ją pokazała.
Z tą parą Wikcia się nawet pobiła i chętnie opowie, jak było, ale żeby nikomu nie mówić, bo to jest tajemnica.
Jakaś dziewczynka wzięła tej parze dwie szyszki, a para myślała, że Wikcia i powiedziała na nią coś, co się Wikcia wstydzi powtórzyć. Potem para pchnęła Wikcię, Wikcia pchnęła parę, i para ją tak podrapała, że aż pęcherz wyskoczył. I teraz już do siebie wcale nie mówią.
Wikcia chce jeszcze coś powiedzieć, ale w największej tajemnicy.
Więc właściwie, one się już dawno gniewają, od wczoraj po obiedzie.
Bo kiedy raz Wikcia zrobiła domek i stół i wszystko z piasku, i takie było ładne, że pani z grupy E przyszła obejrzeć, niby że chce u Wikci wynająć mieszkanie, to Wikcia poprosiła parę, żeby się razem bawiły. A jak wczoraj para zrobiła mieszkanie i Wikcia chciała się przyłączyć, to para powiedziała, żeby sobie poszła, że już niema miejsca.
A rano, jak się myją, para nikomu nie chce dać mydła. A jeszcze dawniej para naplotkowała na Władka, że jest łobuz i że go wyrzucą ze szkoły. Wtedy Wikcia już nie mogła wytrzymać i powiedziała: „ty kłamczuchu i ty drapieżny kocie“. Bo para wcale nie zna Władka, bo zupełnie gdzieindziej mieszkają.
Wikcia nie lubi się kłócić i nigdy nie mówi takich wyrazów; ale w największej tajemnicy powie, co na nią para powiedziała; powiedziała na nią „smarkatka, a potem smarkula, a potem — plotkara“.