Strona:Janusz Korczak - Józki, Jaśki i Franki.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Prawda: ma włosy, ale noga się jej urwała.
— W zimie chwaliła się Helenka, że będzie u nich ładna choinka.
— Chwalić to się nie chwaliła, ale mówiła, że będzie choinka.
— I herbatę raz wylała.
— A tak, jak byli goście.
— Być bardzo może, bo na dłoni obok linii o wylanej herbacie jest dużo małych linijek, to pewnie są goście.
Wszyscy chcą zobaczyć linijki, które oznaczają gości i wszyscy chcą, żeby im wróżyć.
Zosi powiedział pan, że pracowita, że mamie pomaga w gospodarstwie, a Geni, że lubi się kłócić.
Dziewczynki patrzą na pana z szacunkiem i strachem, ale chłopcy nie wierzą jeszcze.
— Eee, pan tak tylko trajluje. No to niech pan mnie powie.
— Dobrze. Widzisz ten znak? To znaczy, że byłeś z wizytą. A ta linia znaczy, że się biłeś z chłopakiem.
— Ooo, każdy był z wizytą i bił się z chłopakiem. A niech pan powie, ile ja mam braci?
— Dwóch masz braci.
— Nieprawda, bo trzech.
— Ale jeden mały, to się nie liczy.
— Nie zgadł pan, bo wszyscy duzi.
Teraz musiał się pan przyznać, że tylko trajlował, boć każdy choć raz pokłócił się, przewrócił, herbatę wylał, albo zbił podstawkę, — i zgadnąć wcale nie sztuka.
— A skąd pan poznał, że lubię się kłócić?
— Bo masz rude włosy, Geniu. Niemądre dzieci dokuczają ci, ty im odpowiadasz, stąd kłótnie.