Strona:Janusz Korczak - Feralny tydzień.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dział, że jak jestem głodny, mogę sam ukrajać kawałek chleba, a ciotka mi wydzielała. Raz ciotka kazała mi rąbać drzewo dla sąsiadki za to, że ona pożyczyła ciotce swoją broszkę na wizytę. Ja byłem zmęczony i głodny i miałem jeszcze lekcje do szkoły skończyć. Więc nie chciałem. Ciotka naskarżyła wujowi, wuj się na mnie gniewał, a że to było pierwszy raz i niesprawiedliwie, więc wujowi powiedziałem, jak było. Wtedy wuj krzyczał na ciotkę, a ciotka powiedziała, że karmi szpiega w domu, więc niby mnie. «To mnie ciotka nie będzie karmić», — powiedziałem. Byłem wtedy strasznie nieszczęśliwy. Czułem, że powinienem odejść, a szkoda mi było szkoły. Więc postanowiłem nie jeść, dopóki mnie ciotka nie przeprosi. Dwa dni nic nie jadłem. Pani myśli, że dwa dni — to mało, a ja mówię, że dużo. Więc wtedy był drugi dzień, ciotka nic nie mówiła i ja nic. A wuja nie było, bo wyjechał. Więc wtedy był drugi dzień właśnie, kiedy on na pauzie rozwinął gazetę i zobaczył, że ma czarny chleb na śniadanie, więc powiedział: «a to cholery, nie mogli dać białego chleba, nie będę tego świństwa jadł». Rozumie pani: na rodziców powiedział — cholery, a na chleb — świństwo. Więc mu zabrałem to śniadanie, zrobiłem to, jak nieprzytomny, bo prze-