Strona:Janusz Korczak - Dziecko salonu.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Budowle posiadłości za zczerniałym parkanem ulegają ciągłym odpływom i dopływom. Biedny rządca, jeśli niema stosunków w cyrkule...
Czem się zajmują tu mieszkańcy?
Łatwo określić w kamienicy śródmieścia: pierwsze piętro — gospodarz; drugie — adwokat, doktór, lub inżynier; trzecie — wdowa z własnych funduszów, kupiec, lub nauczyciel; czwarte — subjekci, studenci i urzędnicy — kawalerowie. — Ale tu?
Rzemieślnik — robotnik fabryczny, — rzemieślnik na własnym lub cudzym warsztacie — to ludzie z dyplomami. Rzemieślnik ma za sobą lata nauki, terminu; on w każdej chwili może rzucić fabrykę i robić prywatnie, — on ma świadectwo cechowe, jest członkiem gromady, ma patrona, chorągiew, kasę. Wilczek jest tylko fabrycznym ślusarzem, nie ma za sobą terminu, sam nic zrobić nie potrafi, on umie tylko pomagać maszynie; związany jest z fabryką nierozdzielnie. Ale ma przynajmniej fabrykę, ten wielki gmach czerwony, o którym mówi: „nasz“; może powiedzieć: „dostaliśmy robotę na 150,000 rubli“. — Ale czem jest — wyrobnik? — Dziś kopie, jutro zwozi, pojutrze buduje lub wali, brukuje, albo niesie ciężary — jego twarde ręce wynajmuje się, jak z łaski... Jedynem jego szczęściem, gdy umie zawierać stosunki ko-