Strona:Janusz Korczak - Bezwstydnie krótkie.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


— Wcale nie barbarzyńcy. Mieli kulturę. Pamiętasz polowanie z Francewym? Zwyczajny żandarm. A co za zakąski! Kawior łyżkami. Łosoś.
— No, nie żandarm. Pułkownik.
— Nawet, proszę cię, tylko podpułkownik. No, — a żona Prykowa? Pamiętasz? Co tu gadać. — Nie było wcale tak źle. — Dopóki się w parlamenty nie zaczęli bawić. — Potem, rozumie się. — Ale w każdym razie nie to, co teraz.
— A w Rosji jak było?
— A co mnie to wtedy obchodziło? Żeby nawet ludożercy. Do nas przysyłali, co mieli najlepszego. — Rubel był rubel. Wiedziałeś co masz. — A szaszłyk barani może zły? Daj ty mi spokój. Kultura była... A teraz?..