Strona:Janusz Korczak - Bezwstydnie krótkie.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


— Pan nie wierzysz? — I ja nie wierzyłem. — Ale są. — Wiem napewno. — Już dawno. — Wtedy nazywali się — wolnomularze. — Tylko panie, ani słówka. Nie wolno o nich. Ani mru-mru. — Wszystko — oni. — Wojna — masoni. — Dolar — masoni. — Jakaś tam, panie, heca — masoni. Tylko, na miły Bóg, ani słowa, że ja to panu... Bo sprzątną... Uważasz pan? — Sprzątną bez pardonu. — I nikt się nie ośmieli nawet — dać znać do komisarjatu. — Otrują i — cicho, sza. Utopią — i sza. — Panie kochany człowiekowi włosy dęba stają.
— Więc co robić?
— Nic. — Sza! Życie każdemu miłe.